Zainteresowanie Izraelczyków Polską jako kierunkiem wakacji (powtarzam wakacji-nie jedynie wycieczek młodych Izraelczyków do miejsc pamięci) rośnie praktycznie z miesiaca na miesiac. Na Facebooku od zaledwie kilku miesięcy funkcjonuje strona po hebrajsku ("Huwsha bwarsha we bekrakow"), na której codziennie zadowoleni turyści "rozpływaja się" w komplementach nad polskim jedzeniem, pięknem zabytków, parków, wydarzeń kulturalnych, jak choćby "niedzielny Chopin" w parku łazienkowskim. Wszystko im się podoba: ludzie przyjaźni, pogoda orzeźwiająca (w porównaniu do Izraela, gdzie przez "bitych" 6 miesięcy nie pada deszcz, nasze przelotne burze i kropienia są szczególną atrakcją), ceny, czystość i miejskie zorganizowanie, nawet pendolino!;)
Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, że Izraelczycy będą traktować Polskę jako wakacyjny hit! Cieszę się na tą wzajemną fascynację i zaciekawienie. To dobrze dla naszej gospodarki, poprawY wzajemnych relacji i niesprawiedliwych stereotypów z obu stron.
A w izraelskich sklepach już od kilku dobrych miesięcy furorę robi polskie mięso, sery, czekolada Wedel a nawet śliwka w czekoladzie Solidarność! Jupi!!!