top of page

Netta Barzilai - czarny koń Izraela na tegorocznej Eurowizji

Zaktualizowano: 17 sie 2020


Jak każdy dobrze wykształcony człowiek zapewne wiesz, że Izrael leży w Europie:) Dlatego co roku od 45 lat Izrael wysyła swojego reprezentanta do konkursu Eurowizji i nawet trzy razu udało mu się zgarnąć pierwszą nagrodę. Pierwsze dwie "rok po roku" w latach 1978 -Izhar Cohen za piosenkę "A-Ba-Ni-Bi" oraz 1979 -Gali Atari i Milk and Honey, za piosenkę "Hallelujah". Ostatnia wygrana naszego słonecznego Izraela padła w 1998 roku za piosenkę "Diva" Dany International, której historia odbiła się także głośnym echem także w Polsce. Jemeńsko-Romańska Żydówka zasłynęła wtedy nie tylko energetyczną piosenką będącej hołdem wszystkim wielkim kobietom, (zwłaszcza tym z mitologii greckich), ale także dlatego, że była bodaj pierwszą osobą publiczną, która dokonała "coming outu" swojej zmiany płaci i z mężczyzny przeistoczyła się w piękną kobietę.

Ale na co nam te historyjki!

Dziś będziemy mówić o tegorocznej kandydatce Izraela. A jest o kim, bo występująca za dokładnie 2 dni na Eurowizji Netta Barzilay to prawdziwe objawienie sceny muzycznej w Izraelu (to pewne), ale także na całym świecie.

Jej piosenka "Toy" (z ang. zabawka) prowadzi w rankingu najczęściej typowanych zwycięzców niemal od momentu publikacji utworu 11 Marca. Sam klip ma już ponad 18 mln wyświetleń. Dla porównania, będąca w rankingu na drugim miejscu Norwegia ma ich niecałe 2 miliony. I choć nie ilość lajków czy wyświetleń decyduje o tym, czy coś jest mądre czy głupie, to w tym przypadku jest to z pewnością termometr fenomenu Netty. Dlaczego? Zobaczcie sami.

Dla wielbicieli spokojnych ballad będzie to z pewnością duży kontrast i kompromis. Jednak na ten utwór, a raczej całą kreację należy spojrzeć z nieco innej strony. Piosenka wyrywa nas z nudy niemal od pierwszej nuty i zabiera w świat dźwięków, które choć dziwne i obciachowe od razu stają się znakiem rozpoznawczym utworu. Można się spierać, czy ta piosenka ma jakiś szczególny, głęboki przekaz. Moim zdaniem przekaz nie jest szekspirowski, ale za to prosty, popowy i wzbudza pozytywne emocje, wydobywając z ludzi poczucie wewnętrznej siły i pewności siebie. W wymowie ogólnej, "Toy" odwołuje się do głośnych w ostatnim czasie skandali z Hollywood, których następstwem była akcja #metoo więc z pewnością korzysta z aktualnej siły nośnej tych wydarzeń.

Netta zaczyna swój utwór od wykorzystania tzw. loopera, czyli maszyny, do nagrywania dźwięków, a następnie nakładania ich na siebie w czasie rzeczywistym tworząc tym samym harmonijne frazy w pojedynkę.

Piosenka przy refrenie nabiera nieco charakteru techno, ale w stylu, który mi się osobiście podoba, by następnie przejść do elementów muzyki bliskowschodniej, podkreślając pochodzenie wokalistki.

Jako, że konkurs Eurowizji jest z roku na rok wyścigiem nie tylko na najlepszą piosenkę, ale także najbardziej wizualnie oryginalne przedstawienie, wszyscy zastanawiali się jak Netta będzie w stanie dać podobny show śpiewając na żywo. Na internetach można już zobaczyć kilka wystąpień i ku zdumieniu najzatwardzialszych sceptyków idzie jej całkiem nieźle. Wokal pozostaje na identycznym poziomie jak w teledysku. Jednym słowem Izrael i świat oszalał. Izraelczycy dumnie kibicują Necie, choć dla nich Neta już zwyciężyła i nikt nie będzie Izraelczykom wmawiał, że jest inaczej:)

Ja osobiście martwię się, że świetnie wyreżyserowany i zmontowany teledysk przyćmi występ na żywo, bo jednak trudno jest wykrzesać na żywo taki poziom energii, który przebiłby ciekawy i wielobarwny teledysk. Na publikowanych występach widzimy nieco kiczowatą inscenizację, której Neta swoim fantastycznym głosem nie przebije,bo jej piosenka nie eksponuje tak bardzo wokalu, a bardziej techniki, które stosuje jako pierwsza w historii programu.

W całej historii niezwykły jest nie tylko talent 25-latki, ale także niezaprzeczalna muzykalność, oryginalna aranżacja ale także fakt, że Neta jako dziewczyna wymyka się przyjętym standardom piękna, które często weryfikują nasze sympatie i wybory (to tzw. efekt aureoli: generalnie bardziej lubimy i ufamy osobom atrakcyjnym fizycznie). Mam wrażenie, że Netę się za ten jej fizyczny wizerunek w połączeniu z ogromną pewnością siebie wręcz się uwielbia i z miejsca "kupuje" nasze serce. Neta nie wzięła się z "przedwczorajszego deszczu". Jest zawodowym muzykiem, a do Eurowizji dostała się w drodze konkursu telewizyjnego: Kohav haba (w wolnym tłumaczeniu: "kolejna gwiazda"). Kilka lat temu z tego samego konkursu wyłonił się Nadav Gujedi z taneczną, choć głupiutką piosenką "Golden Boy".

Na zakończenie, aby zrozumieć, że nie mamy do czynienia z gwiazdą jednego sezonu zobaczcie także inne jej aranżacje:

1. Rihanna "Rude boy"

2. A na desert cover piosenki wspomnianej na początku artykułu - zwycięzcy Eurowizji z 1979 roku - "A-Ba-Ni-Bi"

3. Cover Haddaway - "What is love"

Mój tata pewnie powiedziałby, że to jakieś głupoty i rzeczywiście jeśli lubicie spokojne, "lubiane bo znane" ballady trudno będzie nadążyć za tym, co proponuje Netta. Warto jednak docenić jej odwagę, osobowość i muzykalność nie z tej ziemi i już za dwa dni zagłosować na reprezentantkę Izraela - Nettę Barzilay.

A jak Wam się podoba Netta?

0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Postaw kawę

bottom of page